07.07.2020
Komentarze: 0
Wstałam o 7.00. Na 8 pojechałam z rodzicami do kościoła na mszę intencyjną Babci i Dziadzia. Po niej tata odwiózł mnie do pracy. Tego dnia również nie miałam zbyt wielu zajęć, ale wyszłam koło 14.00. Udałam się do biblioteki oddać kilka książek, których nie przeczytałam, pożyczyłam kolejne o odchudzaniu, bo chciałam się nieco dokształcić z racji Bartka. W drodze powrotnej wstąpiłam do przychodni odebrać mamie wyniki badania, jaki miała do wykonania przed zabiegiem usunięcia zaćmy. Wracałam spacerkiem. Tego dnia był Kamilek, kiedy przyszłam zaczeliśmy się bawić, Tak nam zeszło do późnego popołudnia. Bartek przyszedł o 18.00. Rozmawiałam z nim o odchudzaniu pokazałam książki i mam nadzieję, że zmobilizowałam do tego by zaczął dietę pozbawioną jakichkolwiek słodyczy czy ciast. Bartek nie ma nadwagi on już jest otyły, ma I stopień, to już jest choroba. Powinien zadbać o to by spaść z wagą do poziomu nadwagi i taki stan utrzymać, przynajmniej. Ja się zobowiązałam do tego że będę wstawać o 7 i odstawię całkowicie herbatę od następnego dnia. Razem z czehgoś zrezygnujemy co nam sprawia radość, a co nie jest potrzebne naszym organizmom.
Dodaj komentarz